Sedno sporu, czyli działalność Turowa, pozostaje. Premier się cieszy, a my powinniśmy smucić, że rząd dalej nie rozumie konieczności odejścia od spalania węgla do 2030 r. Dobrze, że zabezpieczymy mieszkańców czeskiego regionu przed hałasem, pyłami i zanieczyszczeniem powietrza oraz zbudujemy barierę chroniącą przed odpływem wód podziemnych. Jednak my, Polacy dalej będziemy płacić naszym zdrowiem za to, że ten rząd chce tkwić w epoce węgla, elektrownia dalej będzie emitować miliony ton CO2, a Polska może pustynnieć. Rachunki za prąd z węgla z roku na rok będą coraz wyższe, a winą za to rząd będzie dalej obwiniać złą unię, nie wspominając jednak o swoich wieloletnich zaniedbaniach: braku planu transformacji i jej rozpoczęcia.
Zamiast korzystać ze wszelkich możliwych środków, w tym milionów wracających do polskiego budżetu z EU ETS, do przeprowadzenia jak najszybciej sprawiedliwej transformacji energetycznej, zwiększania efektywności energetycznej, rozwoju OZE, w tym energetyki prosumenckiej, środki nadal będą marnotrawione na robienie z Polski dymiącego skansenu.
Wolałbym, żeby Premier Morawiecki zamiast otwierać szampana, wyznaczył mapę drogową zamykania kopalń i elektrowni węglowych, tak aby przestały działać do końca dekady. Wbrew nieustannej retoryce rządu, że się nie da, owszem da się. Tylko środki, które na to powinniśmy przeznaczać, nie wolno topić na łatanie dziur w budżecie powstałych z beztroskiego rozdawnictwa czy dotowania nierentownego górnictwa - podsumowuje Jędrzejewski.
Fot. Bartek Banaszak/Greenpeace Polska