Szczyt klimatyczny organizowany przez Joe Bidena zapewnia światowym przywódcom kolejną już szansę na pokazanie, że nareszcie zaczynają traktować wskazania nauki poważnie, stawiają sobie cele z nimi zgodne i skupiają wysiłki na szukaniu najlepszych metod i narzędzi umożliwiających ich osiągnięcie, zamiast szukać sposobów na uniknięcie zobowiązań lub przerzucenie ich na kogoś innego.
– Takich szans było już wiele, przy okazji kolejnych szczytów klimatycznych, przedstawiania celów w zakresie redukcji emisji czy odpowiedzi na rosnące potrzeby w zakresie wsparcia finansowego działań w krajach najsłabiej rozwiniętych. Przyjęcie pod koniec ubiegłego roku przez Unię Europejską nowego celu redukcji emisji o 55% do 2030 roku było krokiem w dobrym kierunku, ale warunku zgodności z nauką nadal nie spełnia, tak jak i większość celów innych państw. Zatrzymanie postępującego kryzysu klimatycznego byłoby pewnie łatwiejsze, gdybyśmy zaczęli głęboką transformację dwie dekady temu. Teraz już nie mamy czasu do stracenia, a politycy tak naprawdę nie mają wyjścia. Jeśli chcą chronić życie i zdrowie obywateli, nie mogą dalej przerzucać się okrągłymi zdaniami. Czas przejść od słów do czynów i zacząć podejmować trudne decyzje - mówi Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, ekspertka Koalicji Klimatycznej.
To bardzo ważny szczyt, który musi przynieść wymierne efekty i zobowiązania przed tegorocznym COP26 w Glasgow.
– Biden zdaje sobie sprawę, że jego deklaracje i powrót USA do Porozumienia Paryskiego niewiele zmienią, jeśli świat nie wróci do ducha z Paryża i nie zacznie w końcu wdrażać takich celów redukcyjnych GHG do 2030, które pozwolą osiągnąć neutralność klimatyczną najpóźniej do połowy wieku. A najnowszy raport ONZ oceniający zobowiązania krajowe przedłożone do końca 2020 r., jasno wskazuje, że świat dalej zmierza ku katastrofie klimatycznej. Dlatego bardzo ważna była, poprzedzająca szczyt, wizyta Johna Kerry'ego w Chinach – kraju z największymi emisjami CO2 na świecie. Pomimo ostatnich napięć politycznych pomiędzy tymi krajami, ważne jest znalezienie wspólnej płaszczyzny na rzecz ochrony klimatu i pokazanie, że konieczne są wspólne działania. Miejmy nadzieję, że Chiny wezmą udział w szczycie i wzmocnią nie tylko jego polityczny przekaz - zaznacza Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej.
Zaproszenie na szczyt dla Polski
– Trzeba pamiętać o tym, że szczyt prezydenta Bidena to nie spotkanie najważniejszych mocarstw, ale przede wszystkim największych niszczycieli klimatu. Polska nie tylko ma wysokie emisje CO2, jest też wielkim hamulcowym walki z kryzysem klimatycznym. Sam prezydent Duda jeszcze niedawno zapewniał, że węgiel jest strategicznym surowcem naszego kraju i mamy zapasy na 200 lat. Administracja amerykańska ma nadzieję, że Polska znajdzie się w grupie państw, poważnie podchodzących do kryzysu klimatycznego – powiedziała Ilona Jędrasik z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, ekspertka Koalicji Klimatycznej.
– Miejmy nadzieję, że prezydent Duda skorzysta z tej okazji i odejdzie od retoryki zadowolenia z dotychczasowych “sukcesów”, „greenwashingu" i nic nieznaczących deklaracji, a rozpocznie nowy rozdział w naszej polityce klimatycznej i gospodarczej. Musimy podjąć działania na miarę stojących przed nami wyzwań, ale i nowych unijnych środków finansowych, które stracimy, jeśli będziemy dalej trwać w sidłach węglowego lobby i iść drogą „business as usual" - zaznacza prof. Zbigniew Karaczun z SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Photo by Markus Spiske on Unsplash